Cześć!
Za mną kilka trudniejszych niż zwykle tygodni. I tak się sobie przyglądam i dziwię, że się całkiem nie rozsypałam, i myślę dlaczego.
Wydaje mi się, że pomagają mi różne stałe punkty - relacje, miejsca, zwyczaje. Bardzo jestem wdzięczna osobom, którym chciało się ze mną ostatnio rozmawiać i słuchać o obawach w związku z jutrzejszą operacją. I tym, z którymi po prostu rozmawiam i robię rzeczy niezależnie od wszystkiego innego - daje to uspokajające poczucie, że życie toczy się dalej. Również to, że piszę newsletter co czwartek, pomaga mi skupiać się na tym, że będzie jakieś “potem”. Kolejny newsletter napiszę już po wszystkim!
Mam właśnie różne małe zwyczaje, które szczególnie pomagają mi teraz, gdzy wszystkiego (fajnego i niefajnego) zrobiło się aż za dużo. Pomagają mi łapać kontakt ze sobą, zwalniać nieco i nie wpadać z automatu w panikę. Patrzenie przez okno na deszcz, parzenie herbaty gdy gubię myśli lub z nerwów nie wiem co ze sobą zrobić. Stałe trasy “na mieście”. Na przykład ta do mojej pracowni. Mam właściwie dwie drogi do wyboru, ale wolę taką, gdzie jest więcej drzew po drodze. Droga prosta i trochę mi się dłużyła, więc zaczęłam w głowie zaznaczać stałe punkty. Przechylony modrzew, grab (albo wiąz?) pod którym muszę się schylić, bo jestem wysoka, a jak się potrąci liście - lecą z nich jakieś muszki. Tam jest dużo nieba, bo po lewej nie ma żadnego budynku. Widać mewy i jerzyki gdzieś wysoko. Kłujące berberysy i zielone podwórko ogrodzone bujnymi ligustrami, z orzechem włoskim. Piekarnia. Czereśnie z warzywniaka albo tylko zerknięcie co tam mają i co kupię w drodze powrotnej. Przejście przez ulicę z tramwajem i już zaczynam być “u siebie”, na Szamarzewskiego. Na rogu od niedawna jest kawiarnia Sisi, zawsze w niej pełno ludzi. Dalej z lewej - księgarnia Skład Kulturalny, zaglądam kto tam dzisiaj przy kasie. Pod kościołem patrzę na godzinę na zegarze na wieży, i na platany - raz widziałam na nich pełzacza ogrodowego i mam nadzieję, że kiedyś znów zobaczę. Żłobek z ogrodem. Ekstra krzaki. Pub, kwiaciarnia, trzy azjatyckie knajpki. Śmiesznie tak się idzie między stolikami. Potem patrzę do góry, na moje okna, bo jestem już pod pracownią. Na tym całym odcinku często spotykam te same osoby. Sprzedawców, oczywiście, ale też przechodniów. Facet w licznych tatuażach, ktoś z psami - czarnym i prawie całkiem białym, chłopak w jasnych koszulach, z odległym spojrzeniem. Pod pubem często siedzi chłopak w półbutach, z ekstra kręconymi włosami. Może tam pracuje? Pozdrawiamy się za każdym razem i bardzo to lubię, i właściwie miło że to jest właśnie tylko tak, skinienie głowy.
Jest taka piosenka, właśnie poleciała z mojej listy ulubionych na Spotify: The charming tools, "Curveball". Ta melodia jakoś mi pasuje do dzisiaj.
Pracuję ostatnio nad dwoma projektami we współpracy z innymi ciekawymi kobietami. :) Jeśli masz Instagram, zapraszam Cię do zaobserwowania mnie tam też, bo czasem dodaję tam różne filmiki i opowieści bieżące: mój Instagram. O projektach opowiadam troszkę niżej, przy zdjęciach. Spójrz też na niektóre inne moje stałe punkty:
Zmieniłam obrazy na tej ścianie i teraz tak się wchodzi do mojej pracowni. Bardzo je lubię, te zielone. Z czym Ci się kojarzą?
Kawałek mojej trasy do pracowni. Z prawej, w tym drzewie (to orzech włoski!) często śpiewają kosy, sikorki i wrony. Te krzaki z prawej to jakieś berberysy. Kwitną na żółto, obficie, i aż brzęczały od pszczół. To przy ul.Sienkiewicza, prawie na skrzyżowaniu z ul. Prusa.
Pracownię mam przy ul. Szamarzewskiego. Tu - początek ul. Szamarzewskiego, na skrzyżowaniu z Kraszewskiego. Któregoś ulewnego dnia tak ją pięknie zalało.
Gdy już prawie jestem w pracowni, lubię spojrzeć do góry. Pracownię mam nad japońską kawiarnią Happa to mame, to te cztery okna u dołu z prawej. Przy okazji zapraszam - ul. Szamarzewskiego 17/2, 1-wsze piętro.
Szkoda mi nie jeść czereśni i jeżyn, gdy są. Potem cały rok nie ma.
Poza tym sporo ostatnio malowałam. Zaczęłam dwa różowo-żółte obrazy, które zaczęły się od słońca i ciepełka, a skończyły niepokojem. Opowiem o nich może w przyszłym tygodniu, jak już będę mogła spokojnie na nie patrzeć.
Kupiłam sobie trzy podobrazia i farby w niektórych spośród ulubionych ostatnio kolorów, które mi się już kończą.
Tutaj z Julią Grochal, @ju_things na Instagramie. Bardzo się cieszę, że robimy razem projekt ceramiczny.
Julia stworzyła przepiękną formę czarki i odlała póki co kilkanaście takich. Ja nakładam na nie szkliwem wzory. Na każdy kubek inne. Wycinam szablony, bo chcę takich wyraźnych konturów, jak w niektórych moich kolażach. W przyszłym tygodniu zobaczymy pierwszy gotowy kubek! Bardzo jestem ciekawa, mam nadzieję że szkliwo pozostanie w swoich miejscach.
Próbnie wydrukowałam kilka kart z kompletu “Zauważaj. Karty do zatrzymywania się w biegu.” mojego i Sylwii @paniswojegoszczescia autorstwa. Już niedługo będziemy gotowe do przedsprzedaży. Karty będą wtedy kosztowały najmniej, 149zł i dołączymy cyfrową wersję z częścią kart - żeby było łatwiej czekać na swój fizyczny egzemplarz. Będę dawać znać.
Póki co - serdecznie pozdrawiam i do miłego!
Aleksandra Ciernioch